niedziela, 31 stycznia 2016

brzmi banalnie

Od kilku lat marzy mi się założenie bloga. Próbowałam niejednokrotnie, ale nigdy nie wychodziło. Wielu osobą wydaje się, że mam słabą osobowość, wszystkim się za bardzo przejmuje, nie potrafię odmawiać ... czasem nazywali mnie matką Tereską ... Staram się być po prostu sobą wierze w to, że jestem silna i że jestem w stanie sobie poradzić ze wszystkim. Dlatego po raz kolejny postanowiłam spróbować swoich sił. 

Gdy coś mi nie wychodzi, gdy coś się po prostu psuje, nie idzie po mojej myśli siadam w kącie i płaczę. Ale dla mnie łzy nie są oznaką słabości. Nigdy w ten sposób nie myślałam. Od zawsze byłam wrażliwa. Każdy myśli, że w tym momencie się poddaje, a ja wtedy nabieram energii. Wyrzucam z siebie wszystkie złe emocje i robię miejsce na kolejne. 

Wydaje mi się, że od zawsze moją największą wadą było wracanie do przeszłości. Nienawidziłam tego w sobie i dopiero całkiem niedawno powiedziałam "cholera ! dziewczyno przestań! ".
Przykre, że dostrzegłam to dopiero w momencie, gdy myślałam, że wszystko przestaje tracić sens i  że ktoś podkłada mi nogi żebym miała gorzej. Wtedy powiedziałam koniec

Ubiegłoroczne wakacje były dla mnie nieco inne niż te wcześniejsze. Wiele się wydarzyło. Wielu rzeczy żałuję i marzę żeby zapomnieć. Innych zaś nigdy nie chciałabym zapomnieć. Nie mogłam wyrzucić z głowy złych wspomnień. To co się wydarzyło miało dla mnie ogromne znaczenie i ślad pozostał do teraz. Niejeden powiedziałby to nie są problemy ... jednak jeżeli coś mnie boli i ciągnie się za mną od dłuższego czasu to uważam to za problem. 
Musiałam nieźle dostać po tyłku żeby zrozumieć, że to nie ma sensu. W momencie, gdy zrozumiałam, że przez to wszystko tracę wartościowe osoby powiedziałam sobie dosyć

Nowy rok nie zaczął się u mnie zbyt rewelacyjnie. Nie wychodziło mi w szkole, w domu, nie dogadywałam się ze znajomymi ... mój związek też nie potrwał zbyt długo. Ciężko było mi się podnieść po kilku małych, ale znaczących porażkach. Kompletnie się pogubiłam i bałam się odnaleźć, bo nie miałam pojęcia co mam robić. 

Poszłam po najłatwiejszej linii oporu. Wyłączyłam laptopa, telefon wszystkie urządzenia, które mogły by mnie rozpraszać, zagasiłam światło, położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. Oczywiście nie obeszło się bez łez. No cóż czasem trzeba. Zebrałam myśli. Rozważałam złe i dobre strony każdej decyzji. Myślę, że wybór nie był trudny. Albo zostajesz i myślisz co robisz źle i za co ktoś cię tak karze, albo idziesz dalej i starasz się wszystko naprawić. 

Zaczęłam od zaraz. Wiedziałam czego potrzebuję. Nigdy nie miałam pasji, dlatego czasem zamykałam się w sobie, bo nie wiedziałam, gdzie mam wylać te złe emocje. Zaczęłam szukać ... szukam do teraz, ale staram się próbować wszystkiego. Jak tylko mam gorszy dzień biorę tusz kartkę papieru i "coś" tworzę. Staram się wyrazić to co czuję mimo, że plastyka nigdy nie była moją najmocniejszą stroną. Po prostu to lubię i nie obchodzi mnie, że komuś się to nie podoba.

Z jakieś dwa miesiące temu zaczęłam spisywać na kartkach wszystkie moje myśli, wskazówki, zakłopotania. Pomaga. Nazywam to takim moim małym pamiętnikiem w sumie to nic wielkiego. Pudło z mnóstwem kartek zapisanych tuszem. Ale jakby na to nie patrzeć to nie jest prawdziwy pamiętnik. Po prostu pudło z mnóstwem liter... liter, które tworzą słowa ... słowa, które tworzą zdania ... i zdania, które czasem tworzą treść. Pudełko, w którym jest schowana malutka część mnie. 

Dlaczego o tym wszystkim pisze ? Od dawna marzyłam o blogu, jednak nie bardzo  wiedziałam, w którą stronę pójść. Wydaje mi się, że właśnie znalazłam kierunek. Nie mam określonego tematu. Jedyne co mam to pomysł. Pomysł na kolejną część mnie. Chce po prostu być sobą i wierzyć, że osiągnę swój cel.